Moja metamorfoza zaczęła się dawno bo w 2010 roku.
Startowałam z wagi 99.9 kg i miałam 16 lat. Odżywiałam się tak samo, tylko
zmniejszyłam drastycznie ilość przyjmowanych posiłków. W niecałe 5 miesięcy
udało mi się zgubić ponad 30 kg. Było to zdecydowanie zbyt szybko i niezdrowo.
W tym czasie uczęszczałam na zajęcia fitness oraz zumbę. Początkowo raz
dziennie, później doszło do 3 godzin dziennie. Wiem ! Szaleństwo! Po tych
trzech godzinach treningu nie zjadałam, żadnego posiłku, ponieważ ktoś mi
powiedział, że nie wolno! Wiem, kolejne głupstwo. Po pół roku osiągnęłam wagę
63 kg i zaczęłam zwiększać ilość posiłków, a że jadłam niezdrowo to szybko
zaczęłam spożywać więcej niż powinnam, tak więc efekt jojo był tylko kwestią czasu.
Po raz kolejny zaczęłam walkę ze sobą w styczniu 2014 roku.
Wtedy odpaliłam swój pierwszy skalpel. Jak to widziałam? W bardzo ciemnych
barwach, ledwo dawałam radę dobrnąć do końca treningu, motywacja na poziomie
minusowym. Postanowiłam, więc się starałam, a że jestem uparta to tak szybko
nie dałam za wygraną!
Czym różniło się to odchudzanie? Chciałam zgubić kilogramy
zdrowo, poprawić swoje wyniki i zmienić nawyki raz na zawsze. Tak, tak, tak…
tak się mówi, ale jak to jest w praktyce? Bardzo ciężko. Jestem osobą, która
większości produktów nie lubiła, na początku jadłam strasznie, że nawet nie
chcę o tym mówić.
W kwietniu 2014 roku wybrałam się na mój pierwszy Tydzień Metamorfoz organizowany przez Ewę Chodakowską i powiem Wam, że ten wyjazd bardzo dużo we mnie zmienił. Poznałam nowe smaki, zaczęłam jeść więcej produktów (tak, najbardziej w wyjeździe obawiałam się jedzenia, bo na treningu zawsze można zejść na bok a jeść coś trzeba :P).
Po powrocie pełna entuzjazmu zaczęłam zmieniać swoje nawyki, ale zaraz zaraz… Przecież ja nie umiem gotować, wszystko było bez smaku i mdłe, koktajle? omlety? Nie ma mowy, nic nie wychodzi. Po 3 dniach ze łzami w oczach stwierdziłam, że to nie dla mnie, że schudnę jedząc tak jak jadłam, jednak nie poddałam się i po 2 dniach kryzysu postanowiłam zawalczyć dalej.
Nawyki zmieniałam bardzo wolno, na początek poszło słodkie kupne musli, następnie jogurty. Szukałam tak długo takiego naturalnego, które mi będzie smakowało, aż w końcu znalazłam ( jeśli ktoś naprawdę nie może przełknąć jogurtu naturalnego radzę dodać odrobinę dżemu 100% ja tak właśnie robiłam na początku ). Kolejnym krokiem było dodanie mięsa do swojego jadłospisu, no cóż muszę przyznać, że był czas kiedy nie jadłam go praktycznie wcale, ale wiedziałam, że jest mi potrzebny tym bardziej, że ćwiczę.
W tym czasie robiłam treningi głównie Ewki, biegałam i jeździłam na rolkach. Trzy miesiące po zmianie nawyków czyli mniej więcej w sierpniu postanowiłam zrezygnować ze studiów i iść na wymarzony kierunek- dietetykę. Kolejne szaleństwo, tym bardziej, że sama się jeszcze zmagałam z kilogramami. Przez kolejny rok jeździłam na kursy przygotowujące do rozszerzonej matury z biologii i chemii. Po mniej więcej roku moja waga osiągnęła 60 kg.
W kwietniu 2014 roku wybrałam się na mój pierwszy Tydzień Metamorfoz organizowany przez Ewę Chodakowską i powiem Wam, że ten wyjazd bardzo dużo we mnie zmienił. Poznałam nowe smaki, zaczęłam jeść więcej produktów (tak, najbardziej w wyjeździe obawiałam się jedzenia, bo na treningu zawsze można zejść na bok a jeść coś trzeba :P).
Po powrocie pełna entuzjazmu zaczęłam zmieniać swoje nawyki, ale zaraz zaraz… Przecież ja nie umiem gotować, wszystko było bez smaku i mdłe, koktajle? omlety? Nie ma mowy, nic nie wychodzi. Po 3 dniach ze łzami w oczach stwierdziłam, że to nie dla mnie, że schudnę jedząc tak jak jadłam, jednak nie poddałam się i po 2 dniach kryzysu postanowiłam zawalczyć dalej.
Nawyki zmieniałam bardzo wolno, na początek poszło słodkie kupne musli, następnie jogurty. Szukałam tak długo takiego naturalnego, które mi będzie smakowało, aż w końcu znalazłam ( jeśli ktoś naprawdę nie może przełknąć jogurtu naturalnego radzę dodać odrobinę dżemu 100% ja tak właśnie robiłam na początku ). Kolejnym krokiem było dodanie mięsa do swojego jadłospisu, no cóż muszę przyznać, że był czas kiedy nie jadłam go praktycznie wcale, ale wiedziałam, że jest mi potrzebny tym bardziej, że ćwiczę.
W tym czasie robiłam treningi głównie Ewki, biegałam i jeździłam na rolkach. Trzy miesiące po zmianie nawyków czyli mniej więcej w sierpniu postanowiłam zrezygnować ze studiów i iść na wymarzony kierunek- dietetykę. Kolejne szaleństwo, tym bardziej, że sama się jeszcze zmagałam z kilogramami. Przez kolejny rok jeździłam na kursy przygotowujące do rozszerzonej matury z biologii i chemii. Po mniej więcej roku moja waga osiągnęła 60 kg.
Jak zeszłam z redukcji i jak udało mi się utrzymać wagę?
Nie ukrywam, że panicznie się tego bałam tym bardziej, że
planowałam swoją przyszłość z dietetyką więc miałam presję, że nie mogę po raz
kolejny polec. Mniej więcej jak ważyłam 65 kg zaczęłam po woli zwiększać
posiłki, tzn. np. więcej kaszy czy płatków owsianych itp. Waga cały czas
spadała, a ja zwiększałam coraz więcej. Z czasem wiedziałam ile powinnam mniej
więcej jeść, aby waga utrzymywała się na równym poziomie.
Łącznie moja redukcja trwała ponad rok, w tym czasie udało
mi się zejść z wagi 87 kg do wagi 60kg. Przez prawie cały okres redukcji
kontrolowałam czy spada mi tkanka tłuszczowa a rośną mięśnie. Pomiary analizy
składu masy ciała można wykonać w klubach fitness oraz u dietetyków. Jeśli
chodzi o dietę to nie miałam ułożonego jadłospisu przez żadną dietetyczkę,
wszystkie posiłki komponowałam sobie sama. Jadłam 5-6 posiłków w równych odstępach
czasowych. Nie jadłam omletów i ciast bo nie potrafiłam ich robić, poza tym
moje odżywianie nie różniło się wiele od teraźniejszego, jadłam po prostu troszkę
mniej.
20 komentarze
Podziwiam! Zawsze się zastanawiałam jak to u Ciebie było... Zaskoczyłaś mnie tym, że rzuciłaś studia dla dietetyki (mogę wiedzieć jakie to były studia? :)) Uważam, że jest to związane z wielką odwagą! Sama nie byłabym w stanie się na tak wielki krok odważyć. Gratuluję i życzę Ci dalszych sukcesów i pogody ducha :) :*
OdpowiedzUsuńoj tak to była ciężka decyzja, ale powiedziałam sobie teraz albo nigdy :P Byłam na Finansach i rachunkowości :)
Usuńjedno. wielkie. WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW!!!
OdpowiedzUsuń:) :)
Usuńjakie programy Ewy ćwiczyłaś ?
OdpowiedzUsuńnapisz co jesz np w ciągu jednego dnia począwszy od tego jak wstaniesz skończywszy na spaniu.
OdpowiedzUsuńGratulacje:) To było wielkie wyzwanie, podziwiam, że się zdecydowałaś i wytrwałaś mimo wszystko:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTrafiłam do Ciebie od Ani(aniamaluje.com) i powiem krótko jedno wielkie WOW, gratulacje!!! :))
OdpowiedzUsuńdziękuję :D
Usuńz Instagrama musiałam powędrować tutaj. REWELACJA! jesteś niesamowitą motywacją:)
OdpowiedzUsuńdziekuję <3 :*
UsuńMotywujesz do działania... Dziękuję, że się podzieliłaś swoją historią! Ja na razie walczę z odstającym brzuchem. Wyglądam na szczupłą, więc najcięższe jest odmawianie pączków, słodyczy, czipsów u znajomych. Patrzą na mnie jak na ufo. Warto jednak zawalczyć o swoje :)
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie <3 i życzę Powodzenia ! :)
UsuńWOOOW ! :) Jestem pod wrażeniem :) odwaliłaś kawał solidnej pracy :) Podziwiam za wytrwałość i motywację oraz za samozaparcie :) Życzę Ci powodzenia na studiach :) Jesteś SUPER :*
OdpowiedzUsuńCzasami człowiekowi brakuje motywacji albo ma inne problemy i przestaje ćwiczyć oraz dbać o siebie
OdpowiedzUsuńHej . Widzę mega metamorfozę . Możesz mi powiedzieć co ćwiczyłas i czego nie jadłaś jak miałaś tą dietę a co ważne jaką miałaś motywację bo mi jej strasznie brakuje a też bym chciała wziąść się za siebie do lata :/ z góry dziękuję i super zmiana :)
OdpowiedzUsuńSuper wyglądasz :) Ja wróciłam w końcu do dobrych nawyków i jestem częstym gościem na siłowni a w mojej kuchni jest miejsce tylko na zdrowe i pełnowartościowe posiłki. Przyznam szczerze, że początki były trudne, ale dla chcącego nic trudnego. Nie obyło się bez wsparcia i motywacji ze srony trenera i e-dietetyka. Ale bez tego sama nie dałabym rady. Mam nadzieję, że jak nadłużej wytrwam w postanowieniu :)
OdpowiedzUsuńSuper metamorfoza <3 podstawa to dobra motywacja
OdpowiedzUsuńŚwietna metamorfoza! Bardzo korzystna zmiana - zdecydowanie na plus! :)
OdpowiedzUsuń